24 maj 2010

Ulice Katalonii

Przeglądając zasoby swojego komputera natrafiłam na pękaty katalog ze zdjęciami z ubiegłorocznego pobytu w Hiszpanii. Zafascynowana tamtejszą często zupełnie dla mnie egzotyczną przyrodą i architekturą, robiłam fotki na lewo i prawo. Wszystkie robione w biegu, często nieostre i fatalnie skadrowane. Ale jak tu się nie podzielić widokiem katalońskich uliczek skąpanych w słońcu czy cudnie ukwieconych balkonów?










17 maj 2010

Wielki Kiermasz Ogrodniczy pod Iglicą

W ubiegły weekend odbył się we Wrocławiu Wielki Kiermasz Ogrodniczy pod Iglicą. Słowo "wielki" jest przymiotnikiem dodanym na wyrost, co jednak nie znaczy, że wydarzenie nie było udane. Prezentowały się głównie szkółki oferujące drzewa i krzewy, ale zaskakująco dużo było również bylin i to całkiem ciekawych. Interesujące były stoiska z wyrobami z wikliny (bardzo żałuję, że nie zrobiłam zdjęć) i rzeźbami sprowadzanymi z Malezji. Na miejscu można było również kupić nawozy i środki ochrony roślin oraz zdobyć namiar na architektów krajobrazu (np. Zielone Studio).

Sądząc po obładowanych roślinami samochodach, które wyjeżdżały spod Iglicy, zarówno wystawiający jak i kupujący byli z kiermaszu zadowoleni. Okazuje się, że wcale nie trzeba robić bardzo dużej imprezy żeby tak było. Szkoda tylko, że pogoda bardziej nie dopisała.


Gwiazdami kiermaszu były na pewno sukulenty i rozchodniki


A to tymczasowy ogródek domowy


piękne rzeźby z Malezji - stylowa alternatywa dla gipsowych odlewów


String gardens - wiszące ogrody

Po ogrodach na dachach i zielonych ścianach przyszedł czas na ogrody zawieszone w przestrzeni.

Idea podwieszenia roślin na sznurkach (string garden) pojawiła się 2 lata temu w projekcie nikomu wówczas nie znanego Holendra Fedora. Inspiracją dla niego była japońska sztuka botaniczna kokedama, zwana "bonsai dla ubogich", która polega na uprawianiu roślin bez pojemników, a jedynie w kulach z podłoża obłożonych mchem. Fedor wpadł na pomysł, żeby tych kul nie stawiać na podstawkach, ale omotać je sznurkiem i podwiesić pod sufitem. W ten sposób stworzył nowy sposób na wprowadzenie roślin do wnętrz - jest pewne, że zawieszone na wysokości ludzkiego wzroku nie zostaną przeoczone.

Zdjęcia string gardens na Facebooku i stringgarden.com








A jak to wygląda z praktycznego punktu widzenia? Instrukacja przygotowania kokedamy (TUTAJ) nie wydaje się zbyt skomplikowana. Podlewanie roślin odbywa się co 3 dni najczęściej przez zanurzenie kuli z systemem korzeniowym w wodzie lub za pomocą wmontowanego w nią zbiorniczka na wodę. Rośliny uprawiane w ten sposób podobno nie rosną zbyt intensywnie, ale według Fedora i tak trzeba być czujnym na zmieniający się wraz ze wzrostem środek ciężkości i odpowiednio regulować linki.

źródło: www.urbangardensweb.com

11 maj 2010

Nie deptać wiatraczków we Wrocławiu

Cieszyn ma swoje magnolie, a Wrocław ma swoje... wiatraczki. Przedwczoraj w najważniejszych punktach miasta pojawiło się w sumie 20 tys tych żółtych, wirujących ozdób, które - jak deklarują inicjatorzy akcji - mają zwrócić uwagę Wrocławian na zieleń miejską i zachęcić ich do odpoczynku na świeżym powietrzu. Po bliższym przyjrzeniu się można na każdym wiatraczku znaleźć logo Radia RAM, więc w gruncie rzeczy jest to sprytna i pomysłowa akcja promocyjna.

Łany wiatraczków ożywiają trawniki i całkiem przyjemnie kręcą się na wietrze. Sposób, w jaki się pojawiły - nagle, masowo, w nocy - przypomina metody działania partyzantki ogrodniczej. Tyle, że guerrilla gardeners sadzą prawdziwe rośliny, a tutaj mamy do czynienia jednak jedynie z ich imitacją. Przymykam na to oko - cieszę się, że w zielonej przestrzeni miasta coś się dzieje.
Więcej o akcji Tutaj.


Najbardziej rozbroiły mnie tabliczki z napisem "Nie deptać wiatraczków"



Zdjęcie z partyzanta robione przez okno tramwaju



Zdjęcia z www.prw.pl




9 maj 2010

Najpiękniejsze magnolie kwitną w Cieszynie

Magnolie przybyły do Europy około 1790 r., a już 10 lat później ks. Leopold Jan Szersznik sprowadził pierwsze sadzonki do Cieszyna. Sadząc je w swoim ogrodzie botanicznym zapoczątkował nową modę wśród bogatych mieszczan - w końcu XIX w. wręcz wypadało mieć magnolię, gdyż było to oznaką prestiżu i statusu majątkowego.

II wojna światowa przerwała tą tradycję - brak sadzonek i nieumiejętność rozmnażania magnolii spowodowały, że nowe drzewa przestały być sadzone. Na szczęście od kilkunastu lat znowu zaczęły się pojawiać.
(www.najpiekniejszemagnolie.pl).



Cieszyn uczynił z magnolii swój atut i atrakcję turystyczną lansując hasło "Najpiękniejsze magnolie kwitną w Cieszynie". W punkcie informacji turystycznej można nabyć foldery z mapką szlaku magnolii, na której zaznaczono i opisano 10 najciekawszych okazów, które do tego najczęściej znajdują się przy pięknych, starych willach. Kiedy zakwitają, całe miasto żyje świętem magnolii, w kawiarniach pojawiają się torty, drinki i desery dedykowane tym kwiatom.
(www.tur-info.pl)

W tym roku magnolie zakwitły 17. kwietnia, więc spędzając w Cieszynie długi weekend majowy mogłam podziwiać niestety jedynie końcówkę kwitnienia.