11 maj 2010

Nie deptać wiatraczków we Wrocławiu

Cieszyn ma swoje magnolie, a Wrocław ma swoje... wiatraczki. Przedwczoraj w najważniejszych punktach miasta pojawiło się w sumie 20 tys tych żółtych, wirujących ozdób, które - jak deklarują inicjatorzy akcji - mają zwrócić uwagę Wrocławian na zieleń miejską i zachęcić ich do odpoczynku na świeżym powietrzu. Po bliższym przyjrzeniu się można na każdym wiatraczku znaleźć logo Radia RAM, więc w gruncie rzeczy jest to sprytna i pomysłowa akcja promocyjna.

Łany wiatraczków ożywiają trawniki i całkiem przyjemnie kręcą się na wietrze. Sposób, w jaki się pojawiły - nagle, masowo, w nocy - przypomina metody działania partyzantki ogrodniczej. Tyle, że guerrilla gardeners sadzą prawdziwe rośliny, a tutaj mamy do czynienia jednak jedynie z ich imitacją. Przymykam na to oko - cieszę się, że w zielonej przestrzeni miasta coś się dzieje.
Więcej o akcji Tutaj.


Najbardziej rozbroiły mnie tabliczki z napisem "Nie deptać wiatraczków"



Zdjęcie z partyzanta robione przez okno tramwaju



Zdjęcia z www.prw.pl




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz